Człowiek nosi bagaż doświadczeń - obserwacji własnych i tych zapożyczonych. Społeczność, w której żyje odciska na nim swoje piętno. Podwórko, szkoła, studia.
Informacje czerpie z różnych źródeł - od sąsiada, z telewizji, od lekarzy. W formie wiadomości, fake newsów, wiarygodnych i mniej wiarygodnych badań czy historii, anegdot. Przeżywa problemy swoje, cudze i uczy się na nie reagować. Wykształca sobie pierwsze sposoby obrony i radzenia, gdy znajduje się w kłopotach.
Początek tworzenia własnej rzeczywistości zaczyna się jednak dużo, dużo wcześniej. Człowiek od dzieciństwa karmiony jest światem rodziców, których świat został stworzony przez ich rodziców, a ich świat przez ich rodziców. Z pokolenia na pokolenie przekazuje się doświadczenie rzeczywistości, które modyfikowane jest przez społeczeństwo i za sprawą jednostki.
Dopiero dużo, dużo później człowiek przyjmie pozę pacjenta lub medyka, gdzie zacznie odgrywać swoją rolę.
Wizyta w gabinecie to starcie dwóch rzeczywistości - rzeczywistości pacjenta i fizjoterapeuty czy lekarza. Jednak przede wszystkim jest to zderzenie dwóch światów innych ludzi. Powiedzenie komuś, jak powinien żyć powinno przychodzić wolno i trudno, bo medyk, znając rzeczywistość swoją i medyczną, nie wie jednak, jakimi prawami rządzi się świat pacjenta, dopóki go nie pozna.
Zadaniem nie jest przekonanie pacjenta poprzez walkę z nim, a przekonanie poprzez dostosowanie się do jego potrzeb i wartości.
Raptularz
- był rodzajem notatnika do zapisywania myśli, które pojawiały się nagle i były warte zapamiętania.
Słowo to wyszło z użycia, zestarzało się i mało kto je jeszcze pamięta. Ma w swojej nazwie jednak celność tego, w jaki sposób tworzę te treści, a sposób ten jest ze mną od wielu lat.
Moja forma przekazu myśli, poprzez pisanie, jest trochę jak ten raptularz. Przestarzała w świecie relacji, filmów, podcastów, ale ma w sobie to "coś".